Strona główna » Jak straszny może być nałóg drugiej osoby…

Jak straszny może być nałóg drugiej osoby…

przez PewnaPani
0 komentarz

""

Problem z nałogiem alkoholowym nie jest nam obcy w XXI wieku, jak straszny może się okazać ten nałóg? Sami przeczytajcie.

 

Na początku wszystko było idealne. Tata był przykładnym ojcem. Dbał o mnie, gotował, pomagał mamie, tworzyliśmy zgodną rodzinę. Jednak po jakimś czasie wszystko zaczęło schodzić na boczny tor a tata zaczął codziennie pić jedno piwo, a później dwa, trzy…Rzadko kiedy był trzeźwy.

 

Rodzina zaczęła się rozpadać. Tata zaczął lekceważyć sobie pracę i konsekwencją tego była jej utrata. Nie był w stanie iść do porządnej pracy i zaczął dorabiać gdzieś na złomie. Mama dwoiła się i troiła, żeby zarobić na dom. Dziadkowie bardzo nam pomagali. Gdyby nie oni nie wiem jak by to wszystko się skończyło. Momentami w domu nie było co do garnka włożyć, była po prostu bieda. Do tego wszystkiego doszła choroba brata. Ojca nie miałam wcale, mama większość czasu spędzała albo w szpitalu albo w pracy. Ja byłam u dziadków. To babcia z dziadkiem stali się dla mnie rodzicami.

 

Zaczęła się wtedy tułaczka. Od jednego mieszkania do kolejnego. Ojciec zaczął być agresywny względem mnie i mamy, tylko mój brat był dla niego oczkiem w głowie. Mimo, że nigdy nic mu nie zrobiłam byłam dla niego nikim, totalnym zerem. Kiedy już się odezwał do mnie to tylko z jakąś obelgą, lub żeby znaleźć powód do kłótni. Sytuacji gdzie przychodził do domu i wyzywał od najgorszych mnie i mamę było wiele, ciężko aż je zliczyć.

 

 Był moment kiedy podniósł rękę na mamę. Uderzył ją tak mocno, że wylądowała w pokoju odbiła się o łóżko i znalazła się z powrotem w kuchni. Do dziś nie mogę sobie tego wyjaśnić z jaką siłą on uderzył ją, że stało się tak…Mama miała złamaną rękę ale przed dziadkami nie przyznała się, kto jej to zrobił. Ustaliła wtedy ze mną abyśmy mówiły, że spadła z taboretu.

 

Święta Bożego Narodzenia z nim były istnym koszmarem. Co roku nie było Go z nami przy stole. Święta wyglądały tak, że zasiadaliśmy z mamą i z bratem przy stole po ciuchu jedliśmy a on leżał na łóżku spity. Prezenty musieliśmy otwierać po ciuchu, bo baliśmy się, że jak się obudzi to znowu będzie krzyk. Stawaliśmy się radośni, kiedy wychodziliśmy z mamą na pasterkę. Wtedy zaczynaliśmy się śmiać i cieszyć się świętami.

 

Wiele razy z mamą uciekaliśmy przed ojcem. Nigdy mama nie patrzyła na to aby zabrać coś cennego z domu. Ubierała nas ciepło, pakowała brata do wózka i uciekaliśmy.

 

Sytuacji naprawdę jest wiele, ale ciężko je wszystkie opisać. Życie z nim było istnym terrorem. Szybko musiałam dorosnąć i z małej dziewczynki stać się dużą kobietą. Na chwilę obecną mam 24 lat. Mama wyszła za mąż po raz drugi. Ojczym traktuje mnie jak własną córkę a ja jak własnego ojca. Z mamą po tych wszystkich przeżyciach załapałam dobry kontakt. Od momentu kiedy zamieszkaliśmy wspólnie z ojczymem, mama stała się dla mnie przyjaciółką i matką. Dziadka niestety nie ma już ze mną. Zmarł…Bardzo mi Go brakuje i nie mogę się z tym pogodzić do dnia dzisiejszego.  Mimo, że upłynęło kilka lat nie potrafię się pogodzić z tym wszystkim. Bardzo często cofam się myślami wstecz. Zadaje sobie wiele pytań. Z ojcem kontaktu nie mam. Mam nadzieję, że przeszłość nie powróci już w takim wydaniu.

 

Tą historię podesłała do naszej redakcji Paulina. Dziękujemy jej za otwartość i trzymamy za nią kciuki oraz życzymy jej aby nie poddawała się i pokonywała trudności, które życie postawi na drodze.

 

 

Marta Łuczak

 

 

Zostaw komentarz

©Pewna Pani. All Right Reserved.

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Zakładamy, że się z tym zgadzasz, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. OK Więcej

Polityka prywatności i plików cookie