Definicja "mąż" ssak z gatunku homosapiens. .. przywódca stada , kieruje się dobrem rodziny , miły, pomocny , przyjacielski. swoją wybrankę traktuje z godnym szacunkiem . W większości kobiet definicja męża ma zastosowanie w praktyce, niestety nie we wszystkich przypadkach jest taka oczywista . Rozmawiając z kobietami , które są posiadaczkami ów "męża " spotkałam się z wieloma definicjami . Mąż – ssak z gatunku leniwca, mąż ssak z gatunku wielbłąd pierwszy przy wodopoju, mąż ssak z gatunku kangur bokser , mąż ssak z gatunku kat emocjonalny. I nad tym ostatnim gatunkiem zatrzymam się dłużej. Miałam okazję rozmawiać z kobietą, która była w związku z takim typem człowieka . Człowieka , który idealnie wpływał na jej psychikę, niszczył, nie pozostawiając śladu na ciele.
Spotkałyśmy się przypadkowo na dworcu i szybko od zapytania która godzina ,zeszłyśmy na temat o związkach.
Kobieta , bardzo atrakcyjna , młoda, inteligentna, a w oczach miała tyle smutku i rozgoryczenia.
Wyszłam za mąż dość młodo , miałam nie spełna 19 lat i tak naprawdę mnóstwo planów i chęci do zabawy. Mogę śmiało powiedzieć ze do małżeństwa zostałam zmuszona , każdy zapyta jak w Polsce można być zmuszonym do za mąż pójścia ? Otóż moja historia pokazuje że tak właśnie czasem jest . Od początku zaczynając …
Poznaliśmy się na dyskotece w sobotę .W niedziele mój przyszły mąż przyjechał już do mnie z bukietem kwiatów, w poniedziałek chciał mnie już przedstawić swojej rodzinie a we wtorek snuł plany na przyszłe życie we dwoje. Jak dla mnie stanowczo za szybko się za to zabierał i szczerze powiem ze w niczym mi to jego "zakochanie "nie imponowało. Miałam go szczerze dosyć .Traktował mnie jak swoją własność po tygodniu znajomości i za nic w świecie nie docierały do niego żadne sygnały że to mi się wcale nie podoba.
Pewnego dnia , gdy nie odpisywałam na smsy , nie odbierałam połączeń od Adama, postanowił mnie odwiedzić. Akurat tego dnia byłam umówiona ze swoim byłym chłopakiem z którym zresztą przyjaźnie się do tej pory . Adam oczywiście upierał się ze pójdzie ze mną, lecz stanowczo mu odmówiłam i wyszłam z domu sama .
"Będę na Ciebie czekać "
Nawet nie pomyślałam, że wracając nad ranem … spotkam Adama przy schodach swojego domu .
I zaczęło się piekło. Gdy tylko zobaczył ,że odwiózł mnie do domu mój były chłopak wpadł w furie.
Zaczął na mnie krzyczeć " jak mogłaś mi to zrobić " " tak bardzo Cię kocham " ….
Płakał, nie dał mi dojść do słowa i za wszelką cenę chciał obudzić we mnie poczucie winy . W końcu w tym całym amoku, zerwał bielizniany sznurek i krzycząc że się przeze mnie powiesi, pobiegł w stronę lasu .
Strasznie się wtedy bałam, miałam tysiąc myśli na sekundę i strach , ogromny strach brzemienia mordercy . Chociaż wiedziałam że oprócz nie winnych pocałunków, nic mnie z tym człowiekiem nie łączy. .. bałam się o Niego ! Bałam się że dla mnie nic nie znaczące pocałunki, dla niego były złudnym sygnałem mojej miłości.
Pobiegłam za nim, błagałam , przepraszałam chociaż tak naprawdę nie miałam za co . Dziś jak wspominam ten dzień, mając 30 lat , stanowczo postąpiłabym inaczej . Wtedy nie wiedziałam, że to emocjonalny szantaż, gra, iluzja. …Głupia, młoda , naiwna.
Udało mi się uprosić Adama aby poszedł ze mną do domu , uspokoił się, przytulił.
Zaczęłam go nadal przepraszać a on robił mi ciągle wyrzuty że niby przeze mnie mógł stracić życie. Pocałowałam go aby choć na chwilę przestał, jak się okazało chyba o to mu chodziło. Szybko po burzliwej kłótni, wylądowaliśmy w łóżku, nawet nie pomyślałam , że Adam tak szybko wykorzysta,fakt mojej uległości.
Od razu starał się o dziecko . Ja przerażona zaistniałą sytuacją, a on z uśmiechem powiedział " O to mi chodziło, teraz mam pewność że będziesz już tylko moja
Po niespełna dwóch miesiącach znajomości, mieliśmy już termin ślubu.
Szłam do ołtarza z miłością do byłego chłopaka, ze świadomością ,że zostałam w to wszystko wkręcona .
Nie kochałam go, ale jestem z nim w ciąży!
Kocham kogoś innego, ale jak odejdę od Adam to on popełni samobójstwo. Będę mordercą! !! Będę mieć na sumieniu życie człowieka, ojca swojego nie narodzonego jeszcze dziecka .
Nasze wspólne życie przez 12 lat wyglądało koszmarnie . Przeprowadziliśmy się do Jego rodziców do wielkiego domu i tam miałam swoje małe piekło.
Ciągle mnie poniżali, wyzywali , ciągle było im mało mojej pracy w gospodarstwie . Mąż traktował mnie jak służąca i opiekunkę do dziecka . Nie miałam w nim nigdy ani oparcia ani miłości .Nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmów, nie potrafiliśmy być ze sobą, cieszyć się, bawić. .. Byliśmy dla siebie obcy.
Adam ciągle pił, wzywał, traktował mnie jak swoją własność. Gdy tylko nabrałam odwagi by odejść, scenariusz powtarzał się jak bumerang … Rozpacz, wielka miłość, obietnice, straszenie samobójstwem -finisz dziecko. Wiedziałam że dłużej tak nie mogę żyć. Powinnam coś z tym zrobić, szukać pomocy , wsparcia . Zabijał mnie od środka, powoli niszczył poczucie mojej wartości, moje marzenia, mnie samą .
Ciągłe poniżanie mnie i dzieci doprowadziło mnie do depresji . Na szczęście pojawił się człowiek, który to wszystko wyprostował. Dodał mi wiary w siebie , w moją inteligencję , piękno .Nie musisz tak żyć, po prostu odejdź.
Nie wyobrażałam sobie jak mam to zrobić, jak powiedzieć Adamowi ze między nami nic nie ma . Jak nabrać odwagi , gdzie pójść?
Uciekłam ! Najzwyczajniej w świecie zabrałam dzieci i uciekłam, gdy nie było go w domu . Siedzę właśnie na dworcu , czekam na pociąg do " nowego życia "
Nadal się boje, nie wiem co będzie jak się spotkamy na sprawie rozwodowej. Jak będzie wyglądało to moje wielkie odejście . Wiem jedno … Chce być w końcu szczęśliwa!
Historia tej kobiety bardzo mnie ujęła. Trzymam za nią kciuki aby wszystko się ułożyło po jej myśli. Czy terror psychiczny nie jest waszym zdaniem najgorszym ? Czy świadomość, że musisz być z człowiekiem którego nie kochasz bo straszy Cię samobójstwem nie jest nadzwyczaj przesadzony.
Kochane żony, różnych typów "męża " , miejcie odwagę przeciwstawić się całemu złu jakie was spotkało, nie umierajcie powoli, cieszcie się życiem. Uwielbiam cytat … " Ciesz się każdym dniem , jak by miał on być Twoim ostatnim " . I niech ten cytat będzie także waszym ulubionym . Nie marnujcie dni , miesięcy, lat …. na łzy i cierpienie. Możemy żyć lepiej, godniej i na pewno bez ciągłego strachu .
Autor: Magdalena Rutkowska