Drogie Panie. Chciałbym Was skłonić do zastanowienia się nad istnieniem tzw. Męskiego szowinizmu. Czy możemy dostrzec go w naszych czasach? A może jest on tylko mitem wymyślonym na potrzeby zagorzałych feministek? Faktem jest, że kobiety w wcześniejszych latach były dyskryminowane i nie miały takich samych praw jak mężczyźni, ale obecnie zmieniło się to diametralnie.
Możecie spełniać się zawodowo, macie swoje przedstawicielki w rządzie.
Wystarczy spojrzeć chociażby na Panią Ewę Kopacz, która obecnie pełni funkcje marszałka sejmu. Motyw „kury domowej” już dawno przeszedł do lamusa, a Wasze kochane równouprawnienie, które kończy się, gdy trzeba wnieść kanapę na piąte piętro szerzy się z niewyobrażalną wręcz prędkością. Coraz częściej nawet mężczyzna traci rolę samca alfa w rodzinie lub to on zajmuje się domem a jego życiowa partnerka pracuje, utrzymując tym samym dom i rodzinę.
Tak więc jeśli nawet męski szowinizm jest spotykany to i tak nie ma szans z rozprzestrzeniającym się równouprawnieniem oraz grupami ambitnych feministek, które wiedzą jak i potrafią walczyć o Wasze prawa. Owszem, czasem my mężczyźni bywamy niedojrzałymi chamami oglądającymi EuroSport 24h na dobę. Opowiadamy na wasz temat seksistowskie dowcipy czy niezbyt kulturalnie komentuje wasze kształty, ale tak naprawdę to Wy Drogie Panie macie więcej argumentów i większą siłę przebicia. Żaden mężczyzna nie wytrzyma na dłuższą metę kłótni z kobieta. Nawet, jeśli nie ma ona racji, facet po dłuższym czasie lub (nauczony doświadczeniem) od razu jej ją przyzna. Z resztą spróbujcie powiedzieć swojemu mężczyźnie, że jeśli będzie się zachowywał nieodpowiednio to nie dostanie tego, o czym myśli, co 4 sekundy lub nawet non stop. Uwierzcie mi, że wtedy kończy się wszelki możliwy, nawet najdrobniejszy skrawek męskiego szowinizmu.
To by było na tyle, jeśli chodzi o owy mit. Mam nadzieję, że choć trochę skłoniłem Was Szanowne Panie do przemyśleń na ten temat.